Subtelnie mówię F**k!
The Subtle Art of Not Giving a F*ck
Byłem nieco sceptycznie nastawiony do tej książki, głównie z uwagi na jej tytuł. Wydawał mi się zbyt prosty i oczywisty. Obawiałem się, że treść też taka będzie. I niestety, nie pomyliłem się aż tak bardzo.
Polskie tłumaczenie zupełnie nie oddaje tego, co autor chciał przekazać tytułem, dlatego trzymajmy się angielskiej wersji: “The Subtle Art of Not Giving a Fck”. Brzmi znajomo? To prawdopodobnie dlatego, że funkcjonuje u nas niezwykle podobne powiedzenie: „miej wyj**ne, a będzie ci dane”, które nie ma za wiele wspólnego z prawdą, ale dobrze brzmi. Podobnie jak tytuł tej książki.
Być może oczekiwałem zbyt wiele od pozycji skierowanej raczej do szerokiego grona, która swoim tytułem ma intrygować, a może nawet zaskakiwać. Spodziewałem się czegoś w rodzaju przepisu, gotowego frameworka, który mógłbym zaimplementować w swoim życiu i dzięki któremu mógłbym faktycznie mniej się przejmować lub skupić uwagę na rzeczach dla mnie istotnych. Nic takiego jednak nie dostałem.
Zamiast tego autor stara się nam wytłumaczyć, co tak naprawdę jest w życiu ważne. Podaje przykłady i wydarzenia ze swojego życia, które mają nam pomóc zrozumieć, że nasza uwaga jest zasobem i jak każdy zasób, ma swój limit. Jeżeli będziemy ją rozdawać na prawo i lewo, to w pewnym momencie okaże się, że nie mamy jej wystarczająco na rzeczach naprawdę istotnych. Część osób może to uznać za truizm, choć w świecie ogarniętym przez social media, YouTube'a, Instagrama i inne pochłaniacze uwagi, które dosłownie zmonetyzowały nasz czas (i naszą uwagę), trudno uwierzyć, że to stwierdzenie jest oczywiste dla wszystkich.
Nie mogę jednak powiedzieć, że nic nie zapadło mi w pamięć ani że niczego z tej książki nie wyciągnąłem. Co prawda nie spowoduje to rewolucji w moim życiu, ale stwierdzenie, że żałuję tych kilku godzin, które poświęciłem na jej przeczytanie, byłoby przesadą.
Czy ta książka jest dla Ciebie?
To zależy. Jeżeli jesteś świadomy/a kilku podstawowych koncepcji, które są niemal niezbędne do jakiegokolwiek rozwoju, czy to zawodowego, czy osobistego, to może się okazać, że po przeczytaniu będziesz mieć odczucia podobne do moich. Jeżeli zdajesz sobie sprawę, że porażki są w życiu nieuniknione, a wręcz potrzebne, a problemy, z którymi się zmagasz, mogą być dla innych marzeniem (bo różni nas perspektywa i moment w życiu, w którym się znajdujemy), to z pewnością istnieją książki, z których skorzystasz bardziej.
Jeżeli jednak jesteś na początku kariery, dopiero skończyłeś/aś szkołę lub po prostu potrzebujesz punktu startowego, który wytłumaczy Ci podstawowe założenia „dobrego życia”, to jest to lektura dla Ciebie. Nie zrozum mnie źle – ta książka to nie sesja life coachingu, a autor jest daleki od nazywania siebie coachem. To po prostu zbiór podstawowych koncepcji, które dla nieco bardziej świadomych odbiorców okażą się z pewnością zbyt oczywiste.
Czy warto?
I tak, i nie. Z jednej strony czyta się ją przyjemnie (i szybko), a z drugiej nie wprowadzi ona rewolucji w Twoim życiu. Jeżeli tego oczekujesz, to zdecydowanie nie jest to książka dla Ciebie.
Jeżeli potraktujesz ją jako luźne przypomnienie lub nakreślenie podstawowych wartości, którymi warto się kierować, to może okazać się całkiem przydatną pozycją. Moim zdaniem jest to książka skierowana do masowego odbiorcy, który do tej pory nie miał styczności z literaturą z kategorii „rozwój osobisty” i na początek nie chce wybierać czegoś, co będzie trudne w odbiorze.
